środa, 29 kwietnia 2015

RODZIAŁ JEDENASTY


"Czekam tu, w kolejce z nadzieją, że jeszcze znajdę to co tak ścigam."

Jason Walker, "Down"



           Ostrożnie zeszła ze schodów, zbliżając się w stronę swojego samochodu.
- Szukasz tu czegoś? – Prychnęła, podchodząc do auta i zarazem opierając się o jego maskę krzyżując ręce na wysokości piersi.
Omiotła wzrokiem jego ubiór, pod czarnym, skórzanym płaszczem miał na sobie grafitowy garnitur, śnieżno-białą koszulę i idealnie zawiązany bordowy krawat, a czarne błyszczące buty dopełniały jego idealny strój.
- Dzień dobry Leticio - odezwał się, ignorując jej wcześniejsze pytanie i pocałował ją w policzek.
"Jeszcze raz taka sytuacja, a przestawię mu tą ładną buźkę" - szepnęła w myślach.
- Czego chcesz?
- Zaprosić cię na kawę - odezwał się uśmiechając szeroko. - I porozmawiać.
Leticia przyjrzała się idealnym rysom jego nieskazitelnej twarzy, blond włosom zaczesanym równo z przedziałkiem na prawą stronę, drobnym, odrastającym włoskom widocznymi pod jego ciemniejszymi brwiami, które sugerowały dłuższą nieobecność w salonie kosmetycznym. Idealnie nadawał się do żurnala.
- Nie mam zbyt wiele czasu – odparła, odpychając się od maski samochodu i zgrabnym krokiem podeszła do drzwi, szukając w kieszeni kurtki pęk kluczyków.
- To tylko kawa - upierał się mężczyzna. - Zajmę ci godzinę.
Brunetka odetchnęła cicho i wykrzywiła usta w grymasie niechęci, nie spuszczając wzroku z blondwłosego pięknisia podeszła do niego, zatrzymując się parę centymetrów od jego twarzy.
- W porządku - szepnęła - ale tylko godzinę.
Einar ruchem dłoni zaprosił ją do czarnego Mercedesa otwierając przed nią drzwi.
Blondyn nigdy nie prowadził swojego auta, zawsze miał szofera, który chcąc nie chcąc
musiał spełniać zachcianki majętnego mężczyzny. Letty rozejrzała się po aucie, które obite było jasnobeżową skórą, z deska rozdzielczą zrobioną z naturalnego drewna, z dodatkiem połysku. Na lusterku wisiał łańcuszek z dużym znaczkiem Mercedesa.
Przejechali parę kilometrów do jednej z najlepszych włoskich restauracji, jakie znajdywały się w Oslo – Italian Gourmet & Enoteca.
Weszli przez szklane drzwi do pomieszczenia, które różniło się od wszystkich innych restauracji, czy kawiarni, jakie dziewczyna miała okazję odwiedzić.
Pomieszczenie te wypełnione było dużą ilością stolików i krzeseł oraz obijanych pikowaną skórą kanap, które stały w rogu restauracji. Przy barze stały wysokie krzesła obite miękką, zielonkawą tkaniną, łącząc się harmonijnie z błękitem drewna wysokiej lady. Ściany były wyłożone jasnymi cegłami, które mieszały się z jasnymi palami chudych drzew, co dodawało szczególnego uroku całej restauracji. Na kawowych ścianach wisiały różnego rodzaju obrazy oraz wielkie lustra zdobione złocistą ramą wysadzaną drobnymi kamieniami.
Usiedli na jednej z miękkich wrzosowych kanap, które wyglądały na nigdy nieużywane przez gości. Brunetka czuła się nieswojo w takich miejscach. Zawsze uważała, że to miejsca dla bogaczy, czy innych wielkich ludzi.
Do stolika, przy którym siedziała para, podeszła młoda kelnerka ubrana w krótką, czarną spódniczkę i obcisłą, białą bluzkę.
- Podać coś, panie Novisaren? – spytała, uśmiechając się i zarazem eksponując ledwo zapinającą się w biuście koszulę.
"Musi często tu bywać skoro są na ‘’ty’’.. ale ma gust" - zaśmiała się w myślach, skrywając twarz za kartą menu, by ukryć swój uśmiech.
- Na co masz ochotę, kochanie? - odezwał się Einar, przeglądając kartę dań.
- Jeszcze nie pozwoliłam Ci mówić do siebie kochanie - burknęła dziewczyna odgarniając kosmyk włosów, który opadał jej na oczy.
Mężczyzna uśmiechnął się do niej zalotnie i złożył zamówienie na kawę latte i wodę z cytryną. Kelnerka pospiesznie oddaliła się od ich stolika i zajęła się przygotowywaniem kaw.
Einar delikatnie dotknął dłoni dziewczyny zamykając ją w uścisku, Letty prędko cofnęła dłoń, nerwowo rozglądając się dookoła zmieszanym wzrokiem.
- Przestań - odparła prędko, - czemu się do mnie przyczepiłeś?
- Jesteś wspaniałą dziewczyną, właśnie taką jakiej szukam – rzekł, prędko poprawiając swój krawat.
Letty spojrzała na niego i gdyby nie to, że była w najdroższej restauracji pełnej biznesmenów, przedsiębiorców i innych wysoko postawionych ludzi, wymierzyłaby mu siarczysty policzek i opuściła miejsce, ale musiała zachowywać się z klasą.
- Są inne dziewczyny w mieście, czemu właśnie ja? - naciskała dalej.
Kelnerka na tacy, którą trzymała jedną ręką, przyniosła do stolika zamówienie złożone przez mężczyznę.
- Jesteś piękna, masz idealną figurę, każdy facet o tobie marzy – wyznał, ujmując ponownie jej dłoń. - Chcę żebyśmy się bliżej poznali, pragnę żebyś została moją żoną.
Brunetka odchrząknęła i wstała z miejsca, podeszła bliżej mężczyzny i uśmiechnęła się zalotnie. Wzięła do ręki szklankę z wodą, upiła jeden łyk i pochyliła się nad blondynem.
- Wybij to sobie z głowy – odpowiedziała, wylewając zawartość naczynia na jego drogi garnitur.
Upuściła kryształową szklankę i wybiegła z restauracji, zostawiając mężczyznę, którego ośmieszyła przed ludźmi znajdującymi się w restauracji.
- Jeszcze zobaczymy kto będzie górą - szepnął sam do siebie.

          W tym samym czasie, Matt siedział w swoim pokoju, podpierając się na łokciach ze skrytą twarzą w dłoniach. W głowie wciąż słyszał uciążliwy dla niego metaliczny dźwięk gniecionej blachy samochodu, pisk opon i inne dźwięki, które kojarzyły  mu się z tamtym feralnym dniem. Zamknął oczy i ścisnął skronie, jakby ten gest miał mu w jakikolwiek pomóc. Nadal jednak słyszał ten dźwięk, tym razem bardziej nasilony i głośniejszy. Jego oddech był niespokojny, starał się go opanować ale na próżno, każde wspomnienie o wypadku wywoływało u niego nieopisaną rozpacz, która rozdzierała jego serce od środka.
- Matt - odezwała się kobieta wchodząc do ciemnego pokoju, - jak się czujesz?
- A jak mogę się czuć? - spytał szeptem by nie zdradzić swojego łamiącego się już głosu.
- Nie zapominaj, że masz dziecko - rzekła stanowczo Erna, która znalazła się koło syna.
- Mogliśmy nie jechać w tą ulewę – rzucił, spoglądając na ślubną fotografię, która wisiała nad łóżkiem. - przeze mnie Emmelie nie żyje.
- Synku - matka objęła go ramieniem przyciągając do siebie - jeszcze znajdziesz swoje szczęście i miłość, jesteś młody..
Brunet odskoczył od niej jak oparzony, zanim jednak coś powiedział przyjrzał się dokładnie matce.
"Od ostatniego czasu bardzo schudła.." - przeszło mu przez myśl. Jednak zdawał sobie sprawę, że to tylko z jego winy tak się dzieje.
Zmarszczki na jej twarzy były już bardzo widoczne pod sporą ilością pudru, którym kobieta starała się je zamaskować.
- Nie mam zamiaru układać sobie życia, byłem szczęśliwy tylko z moją Emy.
- Życie zawsze daje nam drugą szansę, Matt - odpowiedziała spokojnie kobieta wstając z łóżka i swobodnie przechodząc do drzwi. - Nie ma czegoś takiego jak jedyna i niepowtarzalna szansa, kiedyś wspomnisz moje słowa. – dodała, zostawiając mężczyznę samego.

* * *

               W gabinecie mecenasa Magnusa Tollefsena, ubrana w krótką, czarną spódnicę i białą koszulę, z nogami wyciągniętymi na biurku, siedziała blondynka popijając szampana.
- Rhia - odezwał się mężczyzna odziany w grafitowy garnitur i idealnie zawiązany granatowy krawat. W zawodzie pracował od lat, był najlepszym mecenasem w mieście, słynącym z przewagi wygranych spraw. Ale ta, którą miał prowadzić obecnie, była bardzo delikatna. - zebrałaś wystarczające dowody?
- Spokojnie - szepnęła kobieta, szyderczo się uśmiechając. - mam wystarczające powody, żeby odebrać mu dzieciaka. – zakończyła, rzucając na biurko białą kopertę.
Mężczyzna szybkim ruchem chwycił list i obejrzał jego zawartość. List zawierał zdjęcia, które obciążały Matta.
- Brawo, jestem z ciebie dumny - zaklaskał w dłonie i napełnił złotym trunkiem pusty kieliszek. Uniósł lampkę w górę i stuknął w naczynie blondynki na znak toastu.
Kobieta wstała z krzesła i podeszła do adwokata siadając mu na kolanach, zmysłowo przesunęła opuszkami palców po jego twarzy uśmiechając się przy tym szeroko, pokazując idealnie białe zęby.
- Mam nadzieję, że wygrasz tę sprawę – szepnęła, przygryzając delikatnie płatek jego ucha. Mężczyzna upuścił kieliszek oddając się rozkoszy, które fundowała mu Rhia.
- To błahostka, kochanie – odparł, składając na jej pełnych ustach pocałunek. - wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko.
- W takim razie zamykaj biuro i jedźmy do domu - odezwała się, poluźniając krawat kochanka.

11 komentarzy:

  1. Uuu... Cioteczka kombinuje! Robi się coraz ciekawiej. Oby Matt wreszcie stanął na nogi! :(
    Wenyy!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie. Nie ma prawa odbierać jej córki! Nie pozwól na to!
    On musi się pozbierać, ehhh.
    Powodzenia i weny życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejo! :3
    No! Zachowano Letty wobec Einara naprawdę mnie zaskoczyło! Dosłownie zaniemówiłam! Naprawdę! xD Choć w sumie to należało mu się. Ja też na miejscu bohaterki bym się wkurzyła. No jak tam można?!
    Ja mam nadzieję, że Matt da sobie radę i dojdzie do siebie. Naprawdę mu współczuję :(
    O ho ho! Ciotka zaczyna kombinować! o.O Ja tylko mam nadzieję, że nie zabierze mu Mii, a Letty wkroczy do akcji! Mam na myśli to, że będzie udawała żonę Matta w razie potrzeby xD Tak, wiem. Głupie xD Choć ja i tak wiem, że będą razem. Czuję to ^.^
    Rozdział ogólnie bardzo mi się podobał. Wybacz mi, że się nie rozpiszę, ale jest już późno... Czekam na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń
  4. Nooo i jestem złotko! <3
    Troszkę krótki, a się wciągnęłam!!! :D Jednak podobało mi się.
    Ooooo to Letta się wkurzyła grrrrr.....wrrrrr..... No ale cóż, chyba ją rozumiem, więc...
    Biedny Matt, oh :(
    No nie, jak mu córkę zabiorą, to będzie masakra... oby do tego nie doszło! Zrób coś proszę :(

    WENY :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Te oświadczyny rozwaliły mnie na łopatki! ;) Niech żyje romantyzm...
    Nie lubię typów pokroju Einara... myślą, że jak mają fajny samochód i kasę to są panami świata.. :/
    Wgl... czy dobrze zrozumiałam, że on sobie reguluje brwi?! xd

    Ciekawe czy ciotka zabierze Mattowi dziecko...
    Co było na zdjęciach?

    Pozdrawiam,
    Pogonistka

    PS. Przepraszam, że tak późno komentuję, ale nie miałam dostępu do laptopa przez weekend. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem tak, czytałam ostatnie dwa rozdziały i jest na serio super. Świetna fabuła, tok akcji. Na pewno przeczytam jeszcze nie jeden rozdział i zapisuje się do obserwowanych : )
    http://secret-hill.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega! Mega! Mega!
    tylko tyle powiem xd i szablon jest cudownie piękny! wiem mówię nie składnie ale trudno :D
    Czekam na nn i pozdrawiam!:*
    Zapraszam do siebie daj znać jeśli będziesz :)
    http://por-mil-anos-mas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Zrobiłam małe rozeznanie i z tego co widzę to odtąd powinnam zaczac nadrabiac zaległości u ciebie. Nie jest źle, bałam się, że do końca wieczności się nie uporam. Dzisiaj już raczej nie zdążę, ale jutro a już na pewno we wtorek, bo mam wolny dzień wezmę się za to, obiecuję.
    An korzystając z okazji zapraszam cie serdecznie do siebie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale się nie dziwie Letty, ze tak zareagowała sama zrobilabym podobnie i jeszcze bym mu w pysk dala. A co?
      Szkoda mi Matta, po takim przezyciu ciezko stanac na nogi i zyc normalnie.
      Ciotce tez sie nalezy porzadny kopniak, te jej knucia... boje sie, ze postawi na swoim

      Usuń
  9. Żoną? Ma chłopak tupet, na początku jeszcze go lubiłam, ale teraz stwierdzam, że nie różni się w niczym od siostrzyczki. Normalnie wyskoczył z tą żoną... On chyba myśli, że jak ma kasę, a Letty figurę, to są już stworzeni dla siebie. W ogóle kto by się przejmował poznaniem się i tym, czy się sobie podobają, czy nie? W ogóle to ja Letty bardzo współczuję. Przyjaciółkę ma do kitu, brat przyjaciółki nachodzi ją i nie chce zostawić w spokoju, a matt wyraźnie nie chce współpracować. Tylko Nolan jej został.
    A co do ostatniej części, to coś nie podoba mi się ta ciotka... Nie wiem, czemu tak bardzo zależy jej na małej, ale po cichu liczę, że nie uda jej się zyskać praw do opieki. Mimo załamania mam nadzieję, że zauważy w końcu jak wiele ma do stracenia i weźmie się za siebie.
    Lecę do kolejnego, mam nadzieję, że coś odnoście Rhii się w końcu wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dżisaas. Znowu ta małpa.. No po prostu nie mam na nią słów ! Ciekawa jestem, jakież to dowody zebrała na naszego Matta.. Oby jak najszybciej się pozbierał! Jakoś nie uśmiecha mi się, żeby mała Mia zamieszkała z taką podłą żmiją jak jej ciotka..

    OdpowiedzUsuń