sobota, 3 stycznia 2015

ROZDZIAŁ CZWARTY


"Dzień w dzień siedzę tutaj i zadaję sobie pytanie, jak to się stało, że nie ma miłości." 
Michael Jackson, "You are not alone"


         - No nareszcie! - rzuciła na wstępie Lilith, przyjaciółka Letty, która opierała się o futrynę jej drzwi od mieszkania.
Lilith była inna niż wszyscy, pochodziła z zamożnej rodziny.
Jej ojciec był właścicielem sieci Gjensidige Bank, a matka dyrektorem w redakcji gazety Dagbladet.
Blondynka zawsze miała wszystko o czym marzyła.. w przeciwieństwie do Letty.
Brunetka wychowała się w domu dziecka, jej matka oddała ją zaraz po porodzie.
Po skończeniu szesnastego roku życia dziewczyna usiłowała znaleźć swoją biologiczną matkę, ale bez skutku, z Lily zapoznała na Uniwersytecie w, którym studiowała.
Zaprzyjaźniły się, chociaż nikt nie dawał szansy tej przyjaźni.
- A może by tak 'cześć'? - burknęła niechętnie brunetka. - co cię do mnie sprowadza?
- Nie oddzwoniłaś do mnie.
Dziewczyna znalazła klucze i weszła do mieszkania.
Zdjęła płaszcz rzucając go na krzesło, i ruchem głowy wskazała blondynce miejsce na kanapie.
- Wybacz, nie miałam czasu - odparła przeczesując włosy. - napijesz się czegoś?
- Chętnie, proszę kawę.
Letty skinęła głową znikając w kuchni. Lilith rozejrzała się po pokoju zatrzymując wzrok na ich wspólnych zdjęciach z wycieczek. Uśmiechnęła się.
- Nadal jesteś sama?
- A co to za pytanie? - zburzyła się brunetka.
- Proste, masz kogoś czy nie?
- Nie - odparła upijając łyk parującego z kubka trunku.
- Mój brat niedługo wraca z delegacji, pomyślałam więc, że mogę cię z nim umówić.
- Co?
- Letty - westchnęła. - nie zachowuj się jak zakonnica!
- Nie o to chodzi - odparła prędko. - nie mam ochoty na związki.
- A ktoś ci mówi o związku? Mam na myśli tylko spotkanie, kolacja to chyba nic złego.
Lilith była uparta i kiedy już coś postanowiła, ciężko było jej przemówić do rozumu, ale to cała Lily.
Brunetka uniosła ręce do góry w geście rezygnacji.
- Poddaje się.
Blondynka klasnęła w dłonie tupiąc przy tym nogami niczym pięcioletnia dziewczynka ciesząca się na widok nowej lalki.
- Wiedziałam, że się zgodzisz! - krzyknęła, jednak nie zauważyła u Letty takiej samej radości. - coś się stało?
Kobieta spojrzała na przyjaciółkę i przecząco kiwnęła głową.
- Wszystko w porządku - szepnęła.

***

Od dwóch tygodni Matt zaniedbywał dom, pracę i swoją pięcioletnią córkę.
Jego matka starała się namówić go na spotkanie z psychologiem, ale bezskutecznie. Brunet siedział w swoim pokoju przy zgaszonym świetle.
- Tatusiu - głos Mii przerwał ciszę panującą w całym domu.
Mężczyzna podniósł wzrok na blondyneczkę, która stała w progu trzymając jedną rączką klamkę od drzwi, a drugą przyciskała pluszowego misia do malutkiej klatki piersiowej. Jej dwa warkoczyki zwieńczone czerwonymi kokardkami opierały się na szczupłych ramionkach.
- Tatusiu - powtórzyła dziewczynka.
Brunet podszedł do córki biorąc małą na ręce i przytulił ją do swojej piersi.
Była bardzo podobna do Emmelie.
Jasne włosy, te same oczy.
- Co kochanie? - szepnął ocierając z jej buzi zabłąkaną łzę.
- Już mnie nie kochasz? - spytała smutno blondynka przecierając oczy.
Czuł się jak porażony piorunem, jakby miał sparaliżowane całe ciało. Minęła dłuższa chwila po, której mocniej objął małą córeczkę a z jego oczu polały się łzy.
Poczuł jakby ktoś uderzył go w splot słoneczny, brakowało mu tchu.
- Kocham cię całym sercem skarbie - rzekł kołysząc córkę w ramionach.
Malutka dziewczynka zarzuciła swoje rączki na szyję brunetowi ściskając go jak najmocniej potrafiła.
Mieli tylko siebie.
Erna obserwowała wszystko stojąc przed drzwiami do pokoju, nie chciała im przeszkadzać.
Jej serce podpowiadało jej, że nie powinna wcielać w życie swojego planu, ale nie mogła dłużej zwlekać, czas uciekał.
Spotkał ją wzrok bruneta, który wychodził z pokoju ze śpiącą córką na rękach.
Porozumiewawczym spojrzeniem zaprosił matkę do kuchni by tam na niego zaczekała.
Nogą otworzył drzwi do dziecięcego pokoju i ostrożnie położył dziewczynkę do drewnianego łóżeczka, nakrył ją kołdrą w kolorowe misie i odgarniając zabłąkany kosmyk z jej twarzy, ucałował w malutkie czoło.
- Bardzo cię kocham córeczko - szepnął jeszcze przez chwilę nie odrywając wzroku od śpiącej kruszynki..
Wychodząc z pokoju delikatnie zamknął za sobą drzwi i ostrożnie zszedł po schodach, wszedł do kuchni i bez słowa usiadł przy drewnianym kuchennym stole.
Erna podeszła do syna i przytuliła go.
- Synku - zaczęła, chociaż dobrze wiedziała jak skończy się ta rozmowa. - skontaktuj się ze specjalistą.
- Nie zaczynaj znów tego tematu, nie jestem chory.
Erna usiadła na stojącym obok krześle i ujęła jego dłoń zamykając ją w uścisku.
- Kochanie, popadasz w depresję - zmartwiła się.
- Mamo, proszę - odezwał się skrywając twarz w dłoniach - nie potrzebuję żadnej pomocy.
- Zaniedbujesz pracę, a co najważniejsze Mię.
Brunet wstał z miejsca i stanął przy oknie spoglądając na przemoczone od deszczu ulice.
- Wiesz.. - zaczął, a jego głos zdawał się załamać. - Mia zapytała dziś czy już jej nie kocham..
Erna poczuła napływające do oczy łzy, ale prędko otarła twarz i znalazła się obok syna.
- Musisz poświęcić jej teraz więcej uwagi, ona cię potrzebuje.
- Ma też ciebie - odparł.
- Ale ja nie zastąpię jej ojca.
Matt spojrzał na matkę w milczeniu, wiedział, że kobieta ma rację. Zamknął oczy wsłuchując się w krople deszczu uderzające o blaszany parapet. Wspomnienia z tego tragicznego wieczoru wracały. Kobiecy krzyk, płacz dziecka, krew.
- Matt - dosłyszał gdzieś z boku. - Matt!
Mężczyzna otrząsnął się.
- Co?
- Pozwól sobie pomóc, rozmowa ze specjalistą jest teraz najważniejsza.
- Nie! - krzyknął mężczyzna. - nie chcę żadnej pomocy, nie potrzebuję jej! - dodał opuszczając kuchnię.
Blondynka była już w stu procentach pewna, musiała działać sama.
Wyciągnęła z torebki telefon komórkowy oraz małą wizytówkę. Wystukała numer na klawiaturze i przyłożyła aparat do ucha.
- Słucham? - odezwał się stłumiony głos.
- Muszę z panią porozmawiać.
- Zapraszam panią jutro do mojego gabinetu.
Blondynka przygryzła dolną wargę.
- Wolałabym spotkać się neutralnym gruncie, proponuję kawę w Cocoa. Koło godziny 12.
Po chwili milczenia w słuchawce odezwał się ponownie kobiecy głos.
- Dobrze, do widzenia.
Erna rozłączyła się i była niemal świadoma, że będzie żałowała tej decyzji.

14 komentarzy:

  1. Świetny, ale co z tym planem!? No wiesz!? Dlaczego wszyscy przerywają w takich momentach... A co do Mii, to było smutne:( Jak można zaniedbywać dziecko? Rozumiem... depresja, ale Matt powinien posłuchać matki! Przecież to żaden wstyd po takich przeżyciach... Czekam na następny!!!

    ~Ulotna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam! :<
      Nie wpisałam od razu żeby potrzymać Was jeszcze w niepewności :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Dobrze, ze Erna nie odpuszcza. Musi walczyc o syna i co wazniejsze o wnuczke, ktora bardzo wszystko przezywa. Tak mi szkoda malej Mii biedaczka, takie malenstwo, a tyle juz musiala zniesc

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za informację o nowym rozdziale. ;) Spodobało mi się Twoje opowiadanie. Podejmuje ono ciężką tematykę. Myślę, że trudno jest pisać o śmierci. Żal mi Matta, można się tylko domyślać co odczuwa główny bohater. Wyczuwam tutaj intrygę zaplanowaną przez jego matkę... Jestem niezwykle ciekawa co z tego wyniknie.

    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam cię do liebster awards http://jedzalbogin.blogspot.com/p/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Źle się zapowiada! Skoro już teraz kobieta ma świadomość, że będzie swojej decyzji żałowała to moja ciekawość, co do jej planu bardzo wzrosła. Cóż ona takiego mogła wymyślić? Mam tylko nadzieję, że tym pomysłem nie pogorszy sytuacji. Wydaje mi się, że jedynym powodem, dla którego Matt mógłby się zgodzić na leczenie jest Mia. Może trzeba uderzyć w ten punkt?
    Pozdrawiam serdecznie!

    A w wolnej chwili zapraszam na rozdział do siebie;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czemu faceci są tacy uparci. Matt to dla twojego dobra >.< Mam nadzieje, ze w następny rozdziale się zgodzi :)
    Rozdział jest genialny, jak poprzednie :)
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz co? Jedyne co mogę Ci zarzucić to, to że w "pierwszej części" ciągle piszesz blondynka, brunetka - co mnie troszkę dekoncentrowało. Nie musiałabyś tak kombinować, aby nie powtarzać imion, gdybyś dawała dłuższe opisy. Jednakże mimo wszystko historia podoba mi się, widzę ten potencjał w Tobie i zamierzam czytać dalej.
    Pozdrawiam,
    http://trzy-zero.blogspot.com/
    http://dynamiczne-chwile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapytam o coś, o co wcześniej zapytać zapomniałam :P czy ty jesteś fanką Szybkich i wściekłych? Bo Letty - dziewczyna Dominica w filmie, do tego dwie z czterech głównych postaci mają wygląd postaci z tego filmu. Czyżbym znalazła kogoś o podobnych zainteresowaniach do moich? :P
    A jeśli chodzi o rozdział, to na miejscu Erny naprawdę bym się zdenerwowała. ja rozumiem, być cierpliwym. Ale Matt zachowuje się, jakby w ogóle nie dostrzegał jej starań, wręcz przeciwnie. Zostawia ją z tym wszystkim a sam radzi sobie izolując się od świata. Mam nadzieję, że jej plan wypali, bo inaczej nie wiem, co czeka mężczyznę. W sumie sam wychował się bez ojca, także powinien wiedzieć, jak ciężko dorastać bez jednego z rodziców. Tym bardziej powinien się starać i udowodnić wszystkim, ze jednak potrafi stanąć na wysokości zadania i wziąć się w garść. mam nadzieję, a raczej pewność, że Letty mu w tym pomoże :)
    jeśli chcesz, zapraszam do siebie :) http://moj-prywatny-pamietnik.blogspot.com
    Jest sporo rozdziałów, ale mam nadzieję, ze zajrzysz i jeśli Ci się spodoba - Zostaniesz moją czytelniczką tak, jak ja zostałam twoją :) Ja dodaję twojego bloga do obserwowanych i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za takie ciepłe i miłe słowa!
      Owszem, kocham serię Szybkich i Wściekłych! <3 i stąd też imię oraz bohaterowie z filmów :D
      Pozdrawiam Cię gorąco!

      Usuń
  9. Bah! Znowu się popłakałam! No nie ma co! Ty to potrafisz wpłynąć na moje uczucia ;D Tak bardzo się cieszę, że Erna nie daje wygraną i całym sercem jest z synem. Tylko co to za plan?! Skoro teraz go żałuje... Oj! Zapowiada się źle! Tak sądzę. Może być jeszcze zupełnie inaczej xD Nie wiem czemu mi się tak wydaje, ale Erna chce podstępnie umówić Matta z Letty, tak? Nie zdziwię się jak okaże się, że się mylę ;) Lecę czytać dalej!
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedna Mia! Kurcze, jak pyta ojca, czy ją kocha to coś musi być nie tak! On nie może być wciąż i wciąż taki uparty...
    Mam nadzieję, że jego matka wymyśliła jak ich spotkać, bo naprawdę aż tak mi ich szkoda, że sama już nie wiem ;/

    http://zasnute.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. co Erna kombinujję?! Matt nie ustępuje, a Mia tylko przez to cierpi..

    OdpowiedzUsuń
  12. To musi być straszne dla rodzica usłyszeć od dziecka pytanie, czy jeszcze je Kocha.. Moim zdaniem powinno to dać Matt'owi sporo do myślenia. Powinien przyznać się przed samym sobą, że nie daje sobie rady z tragedią. Ciekawa jestem co też wymyśliła Erna.

    OdpowiedzUsuń