sobota, 7 marca 2015

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

       

"Sny, w których umieram są najlepszymi,
jakie kiedykolwiek miałem."
Gary Jules, "Mad World"



        Ostrożnie weszła do kuchni rozglądając się dookoła.
Spostrzegła go siedzącego w rogu niewielkiego pomieszczenia. W słabym świetle zdążyła zauważyć malutki przedmiot, który mężczyzna trzymał w dłoni przykładając sobie do nadgarstka. Bez większego namysłu podbiegła do niego wytrącając srebrny kawałek blaszki, który zniknął gdzieś na ciemnych kuchennych kafelkach. Spojrzała w jego smutne oczy a na widok mokrych od łez policzków poczuła silne ukłucie w sercu.
Szybkim ruchem podwinęła rękawy jego białego swetra i dokładnie obejrzała jego przeguby.
"Bogu dzięki" - szepnęła w myślach i odetchnęła z ulgą gdyż nie znalazła żadnych oznak ostrego narzędzia.
- Jak pani tu weszła? - szepnął przecierając twarz.
- Pukałam..
- Trzeba było zaczekać.
Dziewczyna spuściła wzrok i wbiła go w podłogę.
"Ta.. zaczekać, zaczekać aż zrobi jakąś głupotę.." - prychnęła w myślach i uniosła z powrotem wzrok na mężczyznę wymuszając przy tym dalszą rozmowę.
Wyciągnęła z torebki czarny, gruby portfel i wręczyła brunetowi.
- Zgubił pan to dzisiaj w przedszkolu - odezwała się przerywając ciszę. - pomyślałam, że będzie go pan szukał więc przywiozłam zgubę.
- Dziękuję - odpowiedział krótko. - a teraz proszę wyjść, wie pani gdzie są drzwi.
Mężczyzna stanął przy oknie wpatrując się w płatki śniegu, które z lekkością lądowały na białym już chodniku. Dziewczyna opuściła dom bruneta, wsiadła w samochód i odjechała w stronę centrum miasta. Po przejechaniu paru kilometrów zatrzymała się pod niewielkim budynkiem mierzącym pięć pieter. Zadzwoniła pod numer 4 i po kilku sekundach drzwi otworzyły się.
- Witaj - odezwał się mężczyzna. - dawno cię nie było.
- Cześć Nolan - szepnęła wchodząc do mieszkania.
Nolan Hansen, był synem psychologa u którego pracowała Letty. Mężczyzna mierzył około metra osiemdziesięciu, jego oczy w kolorze szaroniebieskim promieniowały radością i szczęściem, a blond włosy zawsze były rozwichrzone w każdą stronę, uśmiech roztapiał nawet najbardziej zamarznięte serce. Taki był już Nolan.
- Pani Snob się nie odzywa? - dogryzł jej posyłając swój szeroki uśmiech, od którego miękły kolana.
- Czemu ją tak nazywasz?
Przyjaciel usiadł na kanapie i wyciągnął przed siebie nogi w milczeniu przyglądając się dziewczynie i wspominając przy tym dawne czasy. Poznali się w przedszkolu gdzie oboje pracują, Nolan zajmował się przygotowaniem posiłków dla najmłodszych, a Letty była wtedy na stażu.
- Bo jej nie lubię - prychnął. - w dodatku to głupia dziewucha.
Letty spiorunowała chłopaka wzrokiem siadając na kanapie i uderzyła go pięścią w ramię krzyżując ręce na piersiach.
- Nie mów tak o niej - warknęła.
Blondyn rozmasował bolące miejsce i przeniósł wzrok na szczupłą dziewczynę.
- Bo? - spytał. - Letty otwórz do cholery oczy! Nie widzisz co ona z tobą robi?
- Niby co?
Mężczyzna wstał z kanapy stając na przeciwko niej. Pochylił się lekko i położył dłoń na jej ramieniu. Od razu poznał się na Lilith gdy ją tylko zobaczył. Blondynka nie kupiła jego zaufania ani sympatii a takich ludzi rozpoznaje się na odległość, którzy znajdą jedną ofiarę chcąc przekupić ją swoimi pieniędzmi myśląc, że mogą za nie kupić wszystko.
- Ona cię kupiła! - wykrzyczał jej w twarz.
Psycholog nabrała powietrza w płuca i drżącą dłonią przetarła skroń.
- Wcale nie - zaprzeczyła prędko.
- Jak nie? - warknął. - Letty kiedy ostatni raz razem spędziliśmy czas? Kiedy ostatni raz obejrzeliśmy razem film opychając się przy tym chipsami i pijąc piwo? No kiedy? - zakończył uderzając ręką w stół. - najważniejsza jest teraz Lilith -
- Nie pamiętam - odezwała się ledwo dosłyszalnie. Wiedziała, że Nolan ma rację, ale bała się mu ją przyznać, albo nie chciała.
Wstała z kanapy i stanęła na przeciwko niego unosząc wzrok żeby spojrzeć mu w oczy. Przygryzła delikatnie dolną wargę i spuściła wzrok.
- Pójdę już - szepnęła.
Nolan objął ją przyciągając do siebie delikatnie gładząc jej brązowe włosy. Była dla niego jak siostra, którą kochał całym sercem.
- Przepraszam Letty - odezwał się mężczyzna i pocałował ją w czoło. - Coś cię trapi?
- To długa historia.
Blondyn pociągnął ja za sobą do kuchni i wskazał krzesło, włączył czajnik elektryczny i usiadł przy dziewczynie.
- Mam czas - rzekł ze spokojem ujmując dłoń przyjaciółki.
- Chodzi o to, że.. - urwała zastanawiając się w jak najłatwiejszy sposób ma nazwać tą całą sytuację. - zgodziłam się na pewną prowokację.
"Prowokacja" - to chyba było najtrafniejsze określenie.
Nolan zmrużył oczy i podparł głowę na łokciach wpatrując się w nią pytającym wzrokiem by dowiedzieć się czegoś więcej.
- Zgodziłam się komuś potajemnie pomóc - wypowiedziała z trudnością te słowa opuszczając wzrok na białe kafelki. - wszystko jest ukartowane za jego plecami.
- Wiesz, że nie powinnaś tak robić.
Dziewczyna uniosła wzrok na młodego Hansena. Pokiwała głową i odetchnęła.
- Wiem, ale.. - urwała. - tu chodzi o ojca małej Mii nie może poradzić sobie ze śmiercią żony a o wizycie u psychologa nie chce słyszeć. - dodała wstając z miejsca i podeszła do okna.
- Lubisz pakować się w kłopoty - skomentował. - zawsze tak robiłaś i dobrze wiesz jak to się kończy.
Letty nie odezwała się ani słowem, Nolan miał rację. Wielokrotnie kiedy próbowała pomóc innym sprawy zawsze odwracały się przeciwko niej, dostała już nauczkę ale mimo to nie mogła przejść obojętnie obok czyjegoś cierpienia, taka już była.
Życie nie rozpieszczało jej, wręcz przeciwnie.
- Pójdę już - odepchnęła się od kuchennego blatu całując chłopaka w policzek. - muszę przygotować się na studia - zakończyła opuszczając dom mężczyzny.

* * * 

"- Matt - szeptał cichy głos, który działał łagodząco na zbolałą duszę. - Matt?
Mężczyzna odwrócił się w stronę, z której dobiegał. Ujrzał ją w pięknej białej sukni z promiennym uśmiechem na twarzy. Siedziała na trawie nad brzegiem rzeki a dookoła rozciągły się malownicze wysepki otoczone poszarpanymi szczytami gór, niebo było czysto niebieskie jak kolor jej oczu, ciepły wiatr bawił się jej włosami rozwiewając je na wszystkie strony.
- Emmelie - wyszeptał podchodząc do niej.
Blondynka uśmiechnęła się szeroko podchodząc do mężczyzny. Pocałowała go unosząc głowę i wbiła wzrok w jego brązowe oczy.
- Opiekuj się Mią - powiedziała radośnie i oddaliła się w stronę wody. - opiekuj się nią, proszę - powtórzyła wchodząc do jeziora."

Brunet otworzył oczy rozglądając się dookoła – niestety, to był tylko sen. Usiadł na łóżku podpierając się rękoma i spojrzał na elektroniczny zegarek, który wybił godzinę trzecią. Przetarł twarz i oparł się o pikowane oparcie w kolorze ciemnego brązu.
- Co się ze mną dzieje - wyszeptał w otaczającą go ciszę.
Podniósł się z łóżka odrzucając na bok śnieżnobiałą kołdrę, narzucił na siebie koszulę i ostrożnie otworzył drzwi, opuścił swój pokój udając się do łazienki. Obmył twarz chłodną wodą i wbił spojrzenie na swoje odbicie w lustrze.
Co widział?
Nic nie wartego człowieka staczającego się coraz bardziej od problemów z powracającą przeszłością, z którą nie chciał walczyć.
- Oszaleję - szepnął opuszczając wzrok.
Ale jego upór był silniejszy, był nie do przezwyciężenia. Nie dawał sobie pomóc, albo najzwyczajniej w świecie, nie chciał sobie pomóc. Nabrał powietrza w płuca i wypuścił je z ust, uniósł wzrok w sufit i przez chwilę stał w bezruchu. Pchnął jasnoniebieskie drzwi i udał się do sypialni. Usiadł na łóżku i nakrył głowę rękoma.
"- Matt? - cichy głos działał kojąco, był jak lek na wszystkie smutki i problemy. - Matt?"
- Emmelie? - rozejrzał się dookoła, ale otaczała go tylko głucha cisza. Uśmiechnął się sam do siebie z nie dowierzaniem kręcąc głową. - chyba już zwariowałem.
Wstał i podszedł do szafy wyciągając z niej ubrania, wciągnął na siebie spodnie i czarną bluzę z kapturem. Zbiegł po schodach i wsunął buty i narzucił kurtkę. Opuścił dom i skierował się do parku Vigelanda. Uwielbiał ten park przez różnego rodzaju rzeźby, które się tam znajdowały. Jedne przerażające, inne ciekawe. Zawsze zastanawiał się co kierowało twórcę w ich tworzeniu bo sam był architektem, ale starał się w to nie zagłębiać. Przechadzał się po białym puchu, który zalegał na chodnikach i trawie, przystanął pod fontanną znajdującą się w samym centrum parku. Zwrócił uwagę na drobną sylwetkę kręcącą się po parku, niepewnie wykonał kilka kroków w jej stronę.
- Przepraszam? - krzyknął.
Kobieta odwróciła wzrok w stronę, z której dochodził głos. Podeszła bliżej żeby przyjrzeć się twarzy nieznajomego mężczyzny, który przed paroma sekundami ją zawołał.
- Co pan tu robi? - szepnęła ocierając mokre oczy, które starała się ukryć w jasnym świetle latarni.
- A pani? - odpowiedział pytaniem na pytanie krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Lubię nocne spacery - wzruszyła ramionami.
Mężczyzna mimowolnie uśmiechnął się. Przyjrzał się uważnie drobnej osobie, była sporo niższa od niego. Jej brązowe oczy, które potrafiły przeszyć na wskroś były czerwone od łez.
- Chciałem pani podziękować - odezwał się nie odrywając wzroku od jej twarzy.
Uśmiechnęła się i przygryzła dolną wargę składając usta w malutki dziubek. Przeczesała wilgotne włosy i pokręciła głową.
- Nie ma za co - odparła prędko. - chyba każdy zareagowałby podobnie.
Wyciągnął do niej dłoń i pierwszy raz od dłuższego czasu na jego usta wstąpił prawdziwy uśmiech.
- Matt - przedstawił się.
- Letty.
Uścisnął jej dłoń, ale w jej dotyku było coś dziwnego..
Dotyk jej delikatnych dłoni był ciepły i przyjemny, był jak dotyk, którego od dawna mu brakowało.
Był jak dotyk Emmelie.

16 komentarzy:

  1. Rozdział świetny, chociaż pojawiło się w nim parę błędów.
    Letty, Letty... Mam nadzieję, że nie będzie jedynie zastępstwem :(
    Szkoda, że Lilith jest postrzegana jako taka okropna osoba... Nie ma ludzi idealnych, a za każdym złem coś się kryje. Współczuję jej tego, że nie potrafi znaleźć przyjaciół :(
    weeny :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. starałam się poprawiać błędy przez ten wykrywacz na blogu, ale jak widzę nie za bardzo działa :(

      Usuń
  2. Zacznę od tego: CO ZA IDIOTA CHCE ODEBRAĆ SOBIE ŻYCIE I ZOSTAWIĆ CÓRKĘ SAMĄ?!
    Grr. :<
    Lubię Letty, chociaż Matt mnie trochę denerwuje. Ale myślę, że to może się jeszcze zmienić.
    Zauważyłam parę błędów. Nie myślałaś może o poszukaniu bety? Mogę nią zostać, jeśli chcesz.
    Radziłabym używać więcej epitetów. I nazywać bohaterów po imieniu, a nie "brunetem", "blondynką" i tak dalej.
    Buziaczki, Eliska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam nad betą :) Odezwij się do mnie poprzez Hangouts na google + :)

      Usuń
    2. Nie wolałabyś kontaktować się mailem? Tak będzie dla mnie wygodniej. (elise.brinnan@gmail.com)

      Usuń
  3. Hejo! :3 Jejku! Kochana! Rozdział jak zawsze przecudowny! Naprawdę! Większość - prawie wszystkie, a niektóre to nie są z opowiadaniami - blogów, które czytam nie jest o takiej tematyce. To prawie sama fantastyka, którą tak bardzo kocham, ale Twój blog to takie miłe odciągnięcie się od tamtego świata i powiem Ci, że ja Twojego bloga czytam z ogromną chęcią, ponieważ strasznie spodobała mi się Twoja historia ♡
    Och! Letty wciąż się nie poddaje i chce pomóc Mattowi! Oczywiście bardzo się z tego cieszę, ale ona robi to bez jego wiedzy. Tak jak jej przyjaciel boję się, że może wpaść w jakieś kłopoty... Ale z drugiej strony to wątpię, by tak było. Matt chyba by zrozumiał, że Letty chce mu pomóc, ale ja to bym się denerwowała, gdyby nie dawała mi spokoju. Nie lubię,jak ktoś się nade mną użala :/
    Jej! Ten sen był taki wspaniały! Naprawdę! ♡ Ale jeśli mam być szczera, to ja chyba bym padła na zawał, gdyby śniła mi się zmarła osoba. Mówię jak najbardziej serio! Ale to i tak nie zmienia faktu, że sen był przecudowny :* Jeszcze Emmelie poprosiła go, by opiekował się Mią. Może teraz Matt weźmiesz się w garść. Oby (:
    Och! I w końcu normalnie porozmawiał Letty! Może w końcu da sobie pomóc? :D Ja naprawdę bym tak chciała! Haha! Marzy mi się nawet, by oni byli razem. Naprawdę słodka byłaby z nich para! ♡
    Czekam kochana na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
    PS. Napisałaś u mnie, że nadrabiasz zaległości. Bardzo cieszę się z tego powodu, ale chciałam Ci powiedzieć, że u mnie jest zakładka "Streszczenie". Jak chcesz to przeczytaj. Jest aktualizowana co cztery rozwiały :D
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie jest! ♡
    Taki cudowny, jejku. A te ostatnie zdanie? Sprawiło, ze moje serce ,,zamarło''. Może dzięki temu, że tak bardzo mu przypomina w dotyku żonę zgodzi się na terapię? Może w końcu zrozumie, że Mii jest potrzeby ojciec? No kurde, straciła matkę, nie musi tracić również taty.
    Ten sen taki, hm, magiczny. Wydaje mi się, że Emellie czuwa nad nimi i chcąc się skontaktować z byłym małżonkiem, przedostała mu się do snu. Chyba przeczytałam za dużo blogów o zjawiskach nadprzyrodzonych. ;-;
    Pozdrawiam i weny życzę! ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! :) Hmm.. trochę głupio, że chciał się zabić... swoją drogą miałam taką małą rozkminę, że podcięcie żył to niezbyt męski sposób na odebranie sobie życia... Samobójstwo i mężczyzna kojarzą mi się raczej z bronią przy skroni albo skokiem z wysokości. Jestem nienormalna..
    Odnoszę wrażenie, że tan cały Nolan jest zabujany w Letty.. :)
    Jeśli chodzi o Lilith.. to nie wiem, jak tam ją trochę lubię xd Bogate łajzy nie się złe. ;D
    Spodobało mi się, że na końcu wreszcie zachował się "jak człowiek" w stosunku. Jednak nie wiem jak rozumieć ostatnie zdanie... Mam nadzieję, że nie zacznie widzieć w Letty swojej zmarłej żony. To by było okropne...

    Pozdrawiam!
    Pogonistka

    OdpowiedzUsuń
  6. WSPANIAŁY ROZDZIAŁ!
    Jak Matt może być takim idiotą! ;<
    PISZ SZYBKO KOLEJNY!
    CZEKAM!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziś będzie bardzo krótko, ale jakże wymownie:
    MATT MI PODPADŁ!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początku przepraszam, że jestem tak późno, ale miałam trochę zajęć w realnym świecie :P
    Bardzo polubiłam Nolana! Wydaje mi się, że ma całkiem słuszne zdanie o Lilith. Jest rozwydrzona i zachowuje się, jakby wszystko jej było wolno! Uważa się za najlepszą przyjaciółkę letty a wywyższa się i chwilami mam wrażenie, że naprawdę źle ją traktuje. A ten incydent w sklepie z sukienkami...rzeczywiście, jakby się nad tym zastanowić, to może wyglądać jak próba „kupienia sobie przyjaciółki”. Mogę chłopakowi przybić za to piątkę! A co!
    A co do Matt'a, to ja już chyba wyrażałam swoje zdanie na jego temat, więc sobie oszczędzę po raz kolejny. Tak czy owak z tą żyletką zachował się zupełnie jak smarkacz. Na pewno nie jak dojrzały człowiek, bo dojrzali ludzie nie próbują radzić sobie z problemami w ten sposób. Ale przez ten późniejszy sen i słabość obojga do nocnych spacerów przynajmniej wreszcie nawiązali jakąś normalną relację, jak dwoje dorosłych ludzi. Bez prób samobójczych, zagrożenia potrąceniem czy jeszcze innych :P Teraz chyba może być już tylko lepiej, no nie?
    Jeszcze raz przepraszam za takie opóźnienie i czekam na komentarz od ciebie! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję bardzo za odwiedziny ;-)
    Twój blog bardzo mi się spodobał, nie piszę tego, dlatego, że odwiedziłaś mnie i chcę się podlizać - NIE! Naprawdę poczułam tutaj magię. Masz talent, oczywiście nie mogę się wypowiadać aż tak nad poprawnością - bo nie jestem alfą i omegą :D Piszę dla siebie i czytelników :D
    Poprzednie rozdziały pochłonęłam dosyć szybko, bo mnie wciągnęły.
    Co mogę powiedzieć : nie lubię Lilith, Matt nie lepszy.... jego zachowanie jest irytujące, może to się zmieni, ale zachowuje się jak dziecko... No aleeeee..... może jeszcze zmienię o nich zdanie, zobaczymy :)
    Czekam na więcej <33

    [ostatni--oddech]

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję za miłe słowa i zapraszam ponownie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nadrobiłam zaległości, wydawało się, że są one duże, ale pochłonęłam wszystkie rozdziały i teraz odczuwam niedosyt! Matt irytuje mnie jeszcze bardziej, ale mam nadzieję, że z biegiem czasu się to zmieni i zacznie dostrzegać coś więcej, swoją córkę, matkę, czy nawet Letty, a nie tylko to, jak bardzo go boli strata żony. Bo w przeciwnym wypadku moja wyrozumiałość dla niego się skończy :D
    Co do Letty i Erny... uwielbiam te kobiety! Erna, pomimo tego, że jest dużo starsza byłaby lepszą przyjaciółką od Lilith, która działa mi na nerwy jeszcze bardziej niż Matt! No, w każdym bądź razie, czekam na kolejne rozdziały, w których mam nadzieję zobaczyć nieco weselszą stronę Matta. A Rhia niech zabiera łapy od Mii! Chociaż ciekawi mnie to, dlaczego tak nagle zaczęła się nią interesować. Jestem przekonana, że w końcu nam to zdradzisz, ale nie każ czekać zbyt długo, nie bądź okrutna! :D

    Pozdrawiam cieplutko! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Początek rozdziału straszny - Matt sobie naprawdę nie radzi, ale ma Mię i musi o tym pamiętać! Dobrze, że zjawiła się Letty póki nie było za późno. Nolan wydaję się świetnym przyjacielem, szkoda, że ostatnio nie mają dla siebie czasu. Jestem ciekawa tej prowokacji, o co dokładniej chodzi? No i spotkanie w parku, może Matt w końcu przekona się do Letty?
    I tak końcówka,smutna a zarazem dająca nadzieję!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. "Matko Boska! " - moja reakcja na to, jak Letty weszła do domu Matta i zobaczyła go z żyletką, a potem takie " Uff" kiedy mu ją wytrąciła. Myślałam, że dostanę zawału!! A potem jeszcze te jego sny... Może to głupie, ale myślę, że Emmelie w tych snach próbowała mu jakoś przekazać, żeby wziął się jakoś w garść. Być może Letty mu w tym pomoże.. ? : )

    OdpowiedzUsuń