niedziela, 29 listopada 2015

ROZDZIAŁ OSIEMNASTY



"Człowiek może znieść bardzo dużo,

lecz popełnia błąd sądząc, że potrafi znieść wszystko."

—      Fiodor Dostojewski


          

          Przeszedł przez próg jej mieszkania powolnym krokiem.
Dziewczyna zamknęła drzwi ryglując zamek na dwa razy - tak dla własnego bezpieczeństwa przed natrętnym psycholem jakim był Einar.
Zaprosiła swojego gościa w głąb mieszkania, które w porównaniu z domem Matta było 1/3 całego budynku.
          Jej lokal składał się tylko z pokoju z kuchennym aneksem, oraz dużej jak na takie mieszkanie sypialni.
W pomieszczeniu panował półmrok, słabe światło rzucała zapalona lampka stojąca w rogu pokoju.
- Usiądź proszę - odezwała się wskazując mężczyźnie miejsce na kanapie. - napijesz się czegoś?
- Na razie dziękuję - odparł zajmując miejsce na brzegu kremowej sofy. - muszę z kimś porozmawiać.
         Brunetka zajęła miejsce na fotelu i oparła plecy o miękki materiał.
Przez chwilę w milczeniu przyglądała się mężczyźnie i przeklinała w duszy to, że właśnie musi go okłamać.
- O czym? - spytała.
Mężczyzna przetarł twarz, nabrał powietrza w płuca i ostrożnie je wypuścił.
Zdał sobie sprawę, że będzie to dla niego bolesne wspomnienie wypadku, który on i córka przeżyli.
- Ale mogę ci zaufać? - spytał brunet patrząc na kobietę.
          Letty ułożyła jedną dłoń na lewej piersi, a drugą uniosła do góry składając przysięgę, jednak w głębi serca poczuła okropny ból.
"Nie, nie możesz. Zapamiętaj, nie ufaj ludziom, którzy za­pew­niając cię o czymś, czy­nią to z ręką na sercu." - skomentowała w swoich myślach wypuszczając powietrze z głębi płuc.
- Mam problem z powracającymi wspomnieniami - szepnął. - od kilku tygodni mam dziwne zwidy, słyszę głosy.
Dziewczyna słuchała go w milczeniu dokładnie analizując każde wypowiedziane przez niego słowo.
           W jej fachu najważniejsze było słuchanie tego, co pacjent ma do powiedzenia, a następnie staranie się wyciągnąć go z depresji w jakiej się znajduje.
- Wizje i głosy? - zagadnęła chcąc wyciągnąć z niego coś więcej chociaż sama dobrze wiedziała co się dzieje bo dwa tygodnie temu rozmawiała o tym z jego matką.
Mężczyzna odetchnął ciężko opadając na skórzane oparcie kanapy, na której siedział. Odchrząknął przeczesując ręką krótko ostrzyżone włosy.
- Kiedy zamknę oczy albo coś się wydarzy widzę i słyszę Emmelie, mogę z nią rozmawiać..
- Wiesz, że to nie jest normalne? Musiałbyś zgłosić się z tym do psychologa, póki nie jest jeszcze za późno...
- Nie pójdę do psychologa, bo nie jestem chory - odparł poprawiając się na beżowej kanapie. - muszę po prostu z kimś porozmawiać, to wszystko.
- Matt - zaczęła. - do psychologa nie chodzą tylko chorzy ludzie ale ci, którzy zmagają się z jakimiś problemami.
Mężczyzna wstał z miejsca podchodząc do okna obserwując płatki śniegu.
- Zmówiłaś się z moją matką? - spytał przenosząc wzrok na młodą dziewczynę. - czy może sama chcesz się bawić w terapeutę?

"- W przeciwnym razie pan Northug dowie się kim tak naprawdę jesteś."*

          Dziewczyna nabrała w płuca powietrza i głośno przełknęła ślinę przypominając sobie słowa Lilith, która wiele razy próbowała ją zastraszyć, żeby tylko w jakiś sposób umówić spotkanie z jej psychicznym i niedołężnym braciszkiem.
- Nie - szepnęła wstając z miejsca. - ale wiem to.. z własnego doświadczenia.
- Co? - utkwił w niej pytający wzrok. - co masz na myśli?
- Sama chodziłam do psychologa po stracie chłopaka.
Przez chwilę obserwował ją w milczeniu, wrócił na miejsce i wypuścił długo wstrzymywany oddech. Czekał na dalszy ciąg historii.
- To było sześć lat temu, mieszkałam wtedy w Bergen, Lars pracował od rana do wieczora w firmie transportowej - kontynuowała siadając na przeciw swojego słuchacza. - w jeden z grudniowych wieczorów nie wrócił do domu, zgłosiliśmy z jego rodzicami zaginięcie Larsa, ale.. - urwała gdyż na samo wspomnienie tamtego dnia czuła potworny ból w sercu i zbierające się w oczach łzy. - trzy dni później dostaliśmy telefon o znalezieniu ciała mężczyzny w rzece, a dalej pewnie się domyślasz.. - zakończyła przecierając mokre już oczy.
           Zanim coś powiedział chwilę się jej przyglądał. Przysunął się bliżej dziewczyny i dotknął jej ramienia. Chciał powiedzieć coś sensownego, ale nic nie przychodziło mu do głowy.
Brunetka uśmiechnęła się.
- Też nie chciałam iść do psychologa bo twierdziłam, a nawet upierałam się w tym, że dam radę sobie z tym co mnie spotkało..
- Więc co cię skłoniło do tej decyzji? - odezwał się pierwszy raz od momentu jej wyznania.
- Do specjalisty zaprowadziła mnie jego mama - szepnęła. - bo przestałam jeść, pracować i dbać jakoś o swój wygląd, wszystko było mi obojętne. To jest tylko takie gadanie, że da się radę a tak naprawdę to okłamywanie samego siebie.
           Zegar ścienny wybił godzinę 2 w nocy, mężczyzna uniósł wzrok na wskazówki i przeniósł go z powrotem na kobietę.
- Pójdę już, zrobiło się późno - odezwał się wstając miękkiej kanapy i narzucił na siebie kurtkę.
- Matt - szepnęła. - przemyśl proszę to o czym mówiłam, zrób to chociaż dla swojej córki. Straciła już mamę, nie dopuść do tego aby straciła jeszcze ojca.
- Już ci mówiłem jaką podjąłem decyzję - zakończył wychodząc z mieszkania brunetki.

         Szedł ulicą w głowie odtwarzając rozmowę z Letty, którą odbył kilkanaście minut temu. On również upierał się, że nie potrzebuje pomocy specjalisty i poradzi sobie ze wszystkim.
- Matt..
Przystanął w miejscu i rozejrzał się dookoła. Ulice były puste a jednak słyszał cichy szept.
Złapał się za skronie i próbował uspokoić, ale bezskutecznie.
- Emy? - odezwał się w głuchą ciszę. - Emy..
- Nie odwiedzasz mnie, zapomniałeś już..
- Nie, nie mógł bym..
Potarł nerwowo skronie i zamknął oczy.
"Może Letty miała rację" - przeszło mu przez myśl ale prędko odgonił od siebie to uczucie.
Po ponad godzinnej podróży wszedł do swojego domu zamykając za sobą drzwi i ryglując zamek. Cicho wszedł na górę i zamknął się w swoim pokoju.
          Rankiem dziewczynę obudziło głośne pukanie do drzwi. Ostrożnie podeszła do nich i spojrzała przez wizjer.
- Nolan! - krzyknęła zarzucając mu ręce na szyję. - jesteś nareszcie.
- Musisz opowiedzieć mi wszystko ze szczegółami o incydencie z tym palantem - rzucił wchodząc w głąb jej mieszkania.
Na podłodze spostrzegł leżące zdjęcia przyjaciółki z  Larsem.
- Letty - westchnął. - co robią tutaj te zdjęcia?
Brunetka odetchnęła i wskazała przyjacielowi miejsce na kanapie, usiadła obok niego przyciągając do siebie nogi.
- To długa historia więc usiądź i mi nie przerywaj.

* * *

          Tymczasem w Tromso, w biurze mecenasa Tollefsena siedziała blondynka popijając kawę.
- Jakie mam szanse na uzyskanie praw do Mii?
Mężczyzna popatrzył na nią i uśmiechnął się.
- Najpierw musisz udowodnić, że gość naprawdę zwariował po stracie żony, resztą się zajmę.
- Tylko jak? - spytała przygryzając dolna wargę. -  musi być to naprawdę mocny cios.
- Napisz do niego list jako Emmelie, to gwarantuje ci, że takiego ciosu nie będzie w stanie udźwignąć - odezwał się mecenas.
- Jak chcesz to potrafisz rzucić dobry pomysł - odezwała się Rhia i wybuchnęła głośnym śmiechem.
Mężczyzna wstał z fotela i podszedł do niej układając dłonie na jej ramionach, czule pocałował ją w szyję.
- Jesteś podła, ale to uwielbiam w tobie najbardziej - wyszeptał do jej ucha.
- Chociaż nie wiem czy dobrze zrobię, Emy była jednak moją siostrą.
Mecenas pokręcił głową i wrócił na swoje miejsce za biurkiem, upił łyk kawy i odstawił porcelanowe naczynie na miejscu.
- I tak się nienawidziłyście - skomentował krótko.
Blondynka uśmiechnęła się szeroko i potwierdziła ruchem głowy.

* * *

          Brunetka opowiedziała mężczyźnie całą historię od początku, od spotkania z Einarem, aż do zakończenia dnia i rozmowie z Mattem.
- Nie myślałem, że kiedyś opowiesz komuś obcemu tą historię - skomentował podnosząc wzrok.
- Ja też, ale widzę co się z nim dzieje, w końcu byłam w prawie tej samej sytuacji. Dlatego też wybrałam psychologię..
- Co on na to? - spytał poprawiając się na miękkiej sofie.
- Na razie bez zmian - westchnęła. - ale się staram.
Telefon dziewczyny, który leżał na komodzie stojącej przy drzwiach zaczął wibrować w rytm wesołej melodyjki.
- Halo? - odezwała się nie patrząc na wyświetlacz.
- Letty, proszę przyjedź do nas jak najszybciej - szepnęła kobieta nerwowym tonem. - wszystko powiem ci na miejscu.
- Coś z Mattem? - w odpowiedzi usłyszała ciche "tak". Rozłączyła się i prędko zaczęła ubierać.
- Nolan, muszę jechać.. zostaniesz tu?
- Jasne, napisz tylko czy wszystko w porządku.
Dziewczyna wybiegła z domu trzaskając drzwiami, wsiadła do swojego Opla, przekręciła kluczyk w stacyjce i ruszyła prosto do rodziny Northug.
Warunki panujące na drodze ograniczały jej prędkość, a widoczność stawała się coraz gorsza. Mgła unosząca się nad ziemią zdawała się jeszcze bardziej nasilać.
Po niespełna półgodzinnej jeździe dotarła do celu.
Weszła ostrożnie po małych śliskich schodach i nacisnęła na dzwonek, w drzwiach od razu pojawiła się zapłakana blondynka.
- Co się stało? - spytała niespokojnym tonem.
- Z mojej szafki zniknęły moje pigułki, które zazwyczaj biorę przed snem, Matt od wczorajszego wieczoru siedzi w pokoju..
- I dopiero teraz mi pani o tym mówi? - uniosła nieco głos, ale zaraz po tym ugryzła się w język.
- Rano pukałam do niego, to krzyknął tylko, że mam zostawić go w spokoju.
- Załatwię to - odezwała się i wbiegła na górę kilkukrotnie pukając do drzwi. Bezskutecznie.
- Matt, otwórz te cholerne drzwi! - wrzasnęła uderzając pięścią w drewniane odrzwia. - słyszysz?!
"Kurwa, oby nie zrobił sobie żadnego głupstwa." - odezwała się w myślach opierając o futrynę.
Usłyszała dźwięk przekręconego zamka. Ostrożnie nacisnęła klamkę i weszła do pomieszczenia. W pokoju tliło się słabe światło lampki, która stała w rogu.
Na środku porozrzucane były damskie rzeczy, a przy łóżku spostrzegła siedzącego mężczyznę. W jednej ręce trzymał butelkę bezbarwnego płynu, zaś w drugiej zdjęcie pięknej blondynki.
- Uważasz, że alkohol rozwiąże twoje problemy? - spytała łagodnie licząc się z tym, że nie uzyska odpowiedzi. - Mia potrzebuje ojca.
Powoli podeszła do niego i kucnęła przed nim. Spojrzała w jego zaczerwienione oczy, i delikatnie dotknęła jego ramienia.
- Matt.. - szepnęła.
          Brunet pierwszy raz od jej pojawienia się w pokoju, uniósł na nią swój wzrok. Odrzucił na bok pustą butelkę i przetarł twarz.
- Pomóż mi Letty - odezwał się ledwo dosłyszalnie - pomóż mi, bo zwariuję, nie radzę już sobie z tym wszystkim.
"Nareszcie." -  odetchnęła z ulgą, że w końcu mężczyzna dał się namówić na terapię.
Teraz wszystko było w jej rękach.

________________________________________________

*Fragment ROZDZIAŁU TRZYNASTEGO.